„Wyobraź sobie lagunę, lagunę zamkniętą skałami, nikt o niej nie wie, nikt nie ma tam wstępu… Wyspa jest prawdziwym rajem!” Oglądaliście film The Beach (Niebiańska Plaża) z Leonardo DiCapiro w roli głównej? Takie właśnie zdanie usłyszał Leo o tytułowej plaży – odludnej wyspie, raju na ziemi. Film The Beach nakręcony był na wyspie Phi Phi 14 lat temu. Jak dziś wygląda rajska laguna?
Koh Phi Phi (czytaj: ko pi pi) to w rzeczywistości sześć wysp, z czego najbardziej znane są dwie połączone ze sobą: większa wyspa Don i mała Leh. Koh Phi Phi Don to jedyna zamieszkana wyspa na Phi Phi. Jest podobno najchętniej odwiedzaną i najbardziej imprezową wyspą po Phuket. To niegdyś dziewicze miejsce zostało zmienione w przestrzeń typowo turystyczną, z klubami, barami, hotelami, sklepami… wciąż jednak są tam oszałamiające widoki, piękne plaże i turkusowa woda. Koh Phi Phi Leh to maleńka wyspa będąca parkiem narodowym – otoczona stromymi skałami skrywa kilka ślicznych zatoczek, w tym szczególnie malowniczą Maya Bay – tytułową plażę The Beach.
To prawda, że jest ona małym skrawkiem raju. Czysty biały piasek, przezroczysta woda, palmy, porośnięte mchem skały wyrastające prosto z wody – zupełnie jak na filmie z Di Caprio. Jest tylko jeden szkopuł: o wyspie już wiedzą WSZYSCY. I mamy wrażenie, że wszyscy podróżujący po Tajlandii płyną właśnie tam, by tę słynną plażę obejrzeć. Skutek jest dość oczywisty – nawet przed sezonem (październik) w zatoce Maya Bay jest tłoczno jak na plaży we Władysławowie w szczycie naszego sezonu. Phi Phi zdecydowanie nie jest miejscem do spokojnego plażowania. A szkoda, bo wypoczynek tam mógłby być spełnieniem marzeń.
Na Koh Phi Phi organizowanych jest codziennie mnóstwo wycieczek. Mieliśmy do wyboru dwie opcje:
- droższa (ok. 1500 THB) – wypożyczenie niedużej łodzi i opłynięcie wysp w gronie 2-4 osób, co na pewno jest bardziej komfortowe. Do tego mała łódka wpływa w miejsca niedostępne dla większych statków.
- lub dużo tańsza wycieczka Speet boat – statkiem mieszczącym 50 osób.
Uznaliśmy, że zarówno statek, jak i łódka, będą przybijać do tych samych plaż, a to oznacza takie same warunki zwiedzania wysp – wybraliśmy więc wycieczkę statkiem (info o kosztach poniżej). W programie wycieczki mieliśmy oglądanie słynnej Maya Bay, 3 razy snurkowanie (ostatecznie snurkowaliśmy dwa razy), lunch na Koh Phi Phi Don, wizytę w zatoce małp i jeszcze na koniec plażowanie na jednej z małych wysepek. Wycieczka była mocno dynamiczna – zdecydowanie nie można było się nudzić.
Pilot wycieczki mówił po angielsku, ale był to ‘tajski angielski’ i niewiele dało się zrozumieć. Wylewał z siebie potok słów – jak mantrę, znał te przemowy na pamięć. Z jego pierwszego wystąpienia, tuż przed przybiciem do Maya Bay, zrozumiałam tylko ‘beach’ i ‘ famous Leonardo Di Caprio’. Ale może pomogło mi wyświechtane zdjęcie, które pokazał – kadr z filmu, a na nim Leo z gołym torsem. Do tego czuliśmy się trochę jak na koloniach – momentami musieliśmy robić coś w dużym pospiechu, bo rozlegał się gwizdek (!) i trzeba było wracać na statek. Wszystko to jednak wynagradzały miejsca, które odwiedzaliśmy…
Maya Bay zapiera dech w piersi. Zatoka otoczona jest skałami, dzięki czemu cała laguna wygląda zjawiskowo. Woda ma niesamowity, turkusowy kolor, a do tego jest przejrzysta i pełna kolorowych ryb. Piasek na plaży jest jasny i drobniutki. Kolorowe longtail boats również wyglądają bardzo malowniczo:
Wszystko to jednak niestety stało się głównie tłem, bo na pierwszym planie są przede wszystkim niezliczeni turyści, statki i stateczki, piana wydobywająca się spod śrub i warkot motorów łodzi unoszący się nad wodą… Plaża w ciągu dnia wyglądała tak:
Z perspektywy czasu żałujemy, że nie skusiliśmy się na wycieczkę, jaką znaleźliśmy w internecie. Podróż niedużym statkiem, zwiedzanie wysp po południu (kiedy większość wycieczek już wraca do hoteli), kolacja i zachód słońca na plaży, noc na łodzi pod gwiazdami… Brzmi magicznie. Cena naturalnie odpowiednio większa niż standardowa wycieczka (ok. 300zł/os). Dla zainteresowanych:
Po 40min ‘czasu wolnego’ na Niebiańskiej Plaży popłynęliśmy snurkować. Spokojny rejs wokół wysp był bardzo przyjemny (oczywiście tylko dla tych, którzy nie cierpią na chorobę morską, bo bujało wtedy okrutnie). A wokół statku aż gęsto od ryb:
Zatrzymaliśmy się przy Ao Ling, zwanej również Monkey Bay. Po raz pierwszy w życiu widzieliśmy pływające małpy!!
Lunch na Koh Phi Phi Don – tam również roiło się od turystów, a do tego jeszcze było sporo straganów i sklepików (wszystko jak na Tajlandię dość drogie, bransoletki za 15zł, breloczek z muszelką sprzedawany tylko w komplecie po 10 szt. łącznie za 30zł). Ciężko jednak było się oprzeć małym gibonom! Można było zrobić sobie z nimi zdjęcie – koszt: 10zł, przeżycie cudowne.
Na zakończenie wycieczki popłynęliśmy wypocząć na jeszcze jednej wysepce. W odróżnieniu od Phi Phi, ta była zupełnie płaska. I już bez masakrycznych turystycznych tłumów! Wreszcie porządny relaks.
Płynąc na Phi Phi nie nastawiajcie się na pustą i bezludną rajską wyspę z filmu. Będą tam przepiękne widoki wyłaniające się spomiędzy tłumu turystów. Ale i tak, jeden dzień na wycieczkę na Koh Phi Phi przeznaczyć warto!!
Praktyczne wskazówki:
- Wycieczki na Phi Phi organizowane są zarówno na Phuket jak i w Krabi.
- Warto szukać wycieczki na wybrzeżu (np. w porcie) – w hotelu mogą mieć wyższe ceny lub mogą po prostu nie wiedzieć wszystkiego. Nam powiedzieli, że przed sezonem nie odbywają się wycieczki na Similan Island – w porcie okazało się, że bez problemu można taką wycieczkę wykupić.
- Jeśli macie czas, to szukajcie wycieczek przy okazji objeżdżania Phuket skuterem. Wzdłuż wybrzeża znajdziecie oferty na wypożyczenie łodzi zapewne taniej niż w porcie.
- Wycieczka z Phuket na Phi Phi (Speet Boat ) kosztowała 1800THB/os (ok. 180zł) – w cenie był lunch i pitna woda na statku, oraz soki i owoce na jednej z plaż.
- Statki wycieczkowe odpływają z portu w zatoce na zachodnim wybrzeżu Phuket (turyści mogą być odebrani z hotelu i dowiezieni na statek).
- Na statek wejdźcie jako pierwsi i siadajcie na dziobie, jest tam mnóstwo miejsca, wiaterek, widoki – dużo lepiej niż pod daszkiem.
- UWAGA – koniecznie weźcie ze sobą wysokie filtry ochronne, bo słońce pali (a wiatr chłodzi) – my, pomimo faktorów 30 i czasami 50, po całym dniu pływania byliśmy nieźle zjarani…
- Weźcie ze sobą drobne – na koniec wycieczki turyści zawsze proszeni są o napiwek dla załogi
- Warto mieć swoje płetwy i maskę do snurkowania – są one dodatkowo płatne, a w razie zgubienia jesteśmy obciążani abstrakcyjnie wysoką kwotą.
6 sierpnia, 2018
Na plażę z małpami można popłynąć o własnych siłach (20 minut kajakiem wypożyczonym z głównej plaży na północny zachód) 🙂 Zgadzam się, że o wyspie (albo raczej o wyspach) wie już każdy. Nie każdy wie jednak o wszystkich jej zakamarkach. Warto wybrać się na spacer po wyspie aby odnaleźć swój własny kawałek pustej i rajskiej plaźy
11 czerwca, 2018
1500 zł :)? chyba Baht
11 czerwca, 2018
Zdecydowanie 🙂 🙂 🙂
19 stycznia, 2018
Czy była możliwość wejścia na wyspę z małpkami, czy tylko podpłynięcie? 🙂
21 stycznia, 2018
Tylko popłynęliśmy, nie wiem czy wolno tam wyjść na brzeg…
16 maja, 2018
Chcesz spotkac sie oko w oko z małpkami jedz na Giblartar