Czym byłoby zwiedzanie północnego Madagaskaru bez wizyty na wybrzeżu? Kilka dni pod palmami na plaży kusi… To czas na relaks, trekkingi, zaprzyjaźnianie się z lemurami i wycieczki po okolicznych zatokach. Czas spokojny, ale zdecydowanie nie nudny!La plage de Ramena to część północnego wybrzeża Madagaskaru. Graniczy z wioską Ramena, położoną niecałe 20 km od miasta Diego Suarez. Plaża w Ramenie słynie z czystego i drobnego piasku oraz wszechobecnej atmosfery błogiego wypoczynku. W ciągu tygodnia jest tu cisza i spokój.To świetne miejsce na popołudniowy relaks pod palmami, kąpiel w ciepłej wodzie i lunch nad morzem.Co ciekawe, w pierwszej połowie lipca było tu całkowicie pusto!Ramena to niewielka, rybacka wioska. Z wyjątkiem jednego molo, nie ma tu utwardzonych dróg i tym samym nie ma zbyt wielu samochodów. Mieszkańcy wioski żyją z rybołówstwa i turystyki. Zakwaterowanie w okolicy Ramena Beach jest dobrą alternatywą dla noclegu w hałaśliwym Diego Suarez. Nie jest tu jednak nudno! W każdą niedzielę wioska zmienia się w mini kurort: mieszkańcy Diego Suarez licznie tu przyjeżdżają, by piknikować i tańczyć cały dzień na plaży. Zwolennicy odrobiny luksusu znajdą tu nocleg w wyższym standardzie:Są tu też hoteliki ‘na każdą kieszeń’. My polecamy nocleg w bungalowach Badamera (więcej informacji znajdziecie na dole wpisu). Ramena jest też świetną bazą wypadową na jednodniowe wycieczki, o których napiszemy więcej w kolejnych postach. W Ramenie można również bardzo smacznie zjeść. Wiele knajpek należy do przyjezdnych – ceny są tu nieco wyższe, a z głośników leci europejska, chillout’owa muzyka.Naprzeciwko wejścia do hotelu Badamera znajduje się restauracja 5 Trop Pres. Jest tuż przy plaży, a prowadzący ją Francuzi przygotowują naprawdę genialne potrawy!Widok rozpościerający się z restauracji jest również niczego sobie:A w ciągu dnia restaurację odwiedzają lemury:Tańsze – i również warte odwiedzenia – maleńkie knajpki znajdują się przy plaży w wiosce. To tu można zjeść zestaw obiadowy za 10 000 Ar (około 13 zł).Sałatka na przystawkę, ryba z grilla serwowana z riz coco (czyt. re coco – ryż gotowany z wiórkami kokosowymi) i deser (smażony banan z czekoladą) smakują wybornie, a zawsze uśmiechnięta obsługa zasługuje na napiwek!Z wioski Ramena warto zrobić sobie krótki trekking do latarni morskiej. Z początku trasa prowadzi plażą wzdłuż wioski.To tu toczy się codzienne życie Malgaszów: kobiety i mężczyźni plotą sieci, reperują łodzie i wypływają na połów:Wokół dzieci psocą, grają w piłkę i bawią się w wodzie.Widoki aż proszą się o robienie zdjęć:Dalej szlak prowadzi wysoką skarpą.Aby dotrzeć do latarni trzeba przejść przez teren wojskowy – dawniej stały tu działa przeciwlotnicze. Wstęp kosztuje 10 000 AR od osoby i raczej nie da się tego uniknąć.Tu przy brzegu również jest latarnia morska – mała budowla na skałkach:Dalej należy iść w głąb lądu – piaszczystą szosą prowadzącą przez las. Wypatrujcie po drodze kameleonów i gekonów! Na piasku widać ślady ich małych nóżek i można wytropić bardzo ciekawe okazy – zarówno między liśćmi, jak i na drzewach:W lesie otaczającym Ramenę rośnie mnóstwo okazów palm, agaw i fikusów. Można tu też spotkać elephant tree – jedne z najdziwniejszych drzew, jakie widzieliśmy na Madagaskarze: całe pokryte kolcami, bez liści, ale z pięknymi kwiatami:Latarnia morska została zbudowana na brzegu wysokiej skarpy. Mieszka tu latarnik wraz z żoną i kilkorgiem dzieci – za drobną opłatą (zapłaciliśmy 5 000 AR za trzy osoby) gospodarz oprowadza gości, pokazuje jak działa latarnia i wpuszcza do środka.Z góry rozpościera się widok na wybrzeże, skałki i rozbijające się o nie fale.Powrót o zachodzie słońca dostarcza wielu estetycznych przeżyć:Informacje praktyczne:
- Droga z Joffreville do Diego Suarez jest w zadziwiająco dobrym stanie i jedzie się nią całkiem szybko.
- Ramena znajduje się 18 km na północny wschód od Diego Suarez. Aby dojechać do Ramena Beach należy skręcić w prawo na ogromnym rondzie w centrum Diego Suarez – za skrętem widać już znaki na plażę. Po drodze jest jedna z wielu w tych okolicach Barier Economic – malgascy policjanci sprawdzają dokumenty i pobierają drobne (raczej nieoficjalne…) opłaty od lokalnych przejezdnych.
- Wjazd na teren Ramena Beach jest płatny – to jednorazowa i dość symboliczna kwota: 1 000 AR (niecałe 1,50 PLN). Dalsza trasa oferuje piękne widoki na zatokę i Nosy Lonja (Sugarloaf Island) – poniżej zatoka w porze odpływu:
Za płatnym przejazdem droga do Rameny prowadzi jeszcze 10 km. Wzdłuż trasy rozstawione są małe kramy z muszlami i pamiątkami dla turystów:Po drodze widać też pojedyncze bungalowy i małe hotele.Możecie też, jak my, szukać noclegu w samej wiosce – wybór jest spory, choć tylko jeden hotelik z kilkoma pokojami oferuje widok na morze.
- Badamera to willa z restauracją oraz bungalowy otoczone pięknym ogrodem, który – choć nieco wyschnięty w lipcu – zachwyca ogromnymi okazami kaktusów i rozmaitych drzew.
Nasz 5-osobowy domek (z dwoma wejściami, a więc pokój trzyosobowy i dwuosobowy – każdy z łazienką) był na prawdę przyjemny i czyściutki. Cena wymagała odrobiny negocjacji, ale ze względu na małą ilość turystów na początku lipca ostatecznie stanęło na 80 000 Ar (około 100zł) za dobę.W bungalowach prąd jest 24h/dobę (co po doświadczeniach w głębi lądu wydało nam się wręcz luksusowe), a w przyhotelowej restauracji można zjeść smaczne śniadanie (8 000 Ar/os) z zaskakująca dobrą kawą! Z hotelu jest tylko 50m do plaży, jednak nie to okazało się jego największą zaletą. Każdego dnia około godziny 17 ogród odwiedza…. rodzina lemurów!Przychodzą na ogromne drzewo położone przy furtce prowadzącej na plażę. Warto mieć przygotowane banany, bo te crown lemurs są już nieco oswojone z ludźmi i dają się karmić.Kontakt do hotelu Badamera: +261 (0)32 0777350 , badamera@hotmail.com
- Spacer do latarni morskiej w obie strony zajmuje około trzech godzin. Jeśli zmęczy Was droga do latarni, poproście latarnika o wskazanie skrótu – droga powrotna do Rameny zajmie Wam mniej czasu).
- Tanie i malutkie knajpki, o których piszemy, znajdziecie zaraz za molo. W odróżnieniu od pozostałych restauracji, te prowadzone przez lokalnych Malgaszy.
- Diego Suarez robi wrażenie kolorowego i ruchliwego miasteczka. Nie mieliśmy czasu na większe zwiedzanie, czytaliśmy jednak, że warto poświecić na jeden dzień.