Kanchanaburi to spokojne, niewielkie tajskie miasteczko. Panująca tu atmosfera zachęca do relaksu i leniwych spacerów wzdłuż rzeki. Jednocześnie miejscowość skłania do refleksji – bowiem na cmentarzach, w muzeach i przy pamiątkowych tablicach czuć wciąż historię II wojny światowej.
Kanchanaburi, miasteczko położone na zachód od Bangkoku, niedaleko od tajsko-birmańskiej granicy, przyciąga wielu turystów. Znajduje się w odległości niespełna dwóch godzin jazdy samochodem od stolicy, stąd wielu podróżnych przyjeżdża tu tylko na jeden dzień. Dla nas Kanchanaburi to idealna baza noclegowa dla osób planujących trekking po Parku Erewan. Korzystając z wizyty w miasteczku, warto odwiedzić kilka miejsc, z których słynie:
MOST NA RZECE KWAI
„Kolej śmierci” to jedno z bardziej rozpoznawalnych haseł wśród turystów odwiedzających Tajlandię. Historia powstawania kolei łączącej Bangkok z miastem Rangun w Birmie jest smutna, a wręcz tragiczna.
Pracowało przy niej blisko 180 tys. przymusowych robotników azjatyckich i ok 60 tys. alianckich jeńców wojennych. Los tysięcy ludzi ginących przy budowie kolei, którą kierowało japońskie wojsko, znany jest na całym świecie. Przyczyniła się do tego najpierw powieść „Most na rzece Kwai” Pierre Boulle’a z 1952 roku i następnie jej oskarowa ekranizacja z roku 1957 – klasyk kina wojennego. Symbolem całej „kolei śmierci” stał się tytułowy most budowany nad rzeką Kwai – przeszedł on do legendy właśnie dzięki filmowi Davida Leana.
Żelazny most, pomimo poważnych uszkodzeń, jakie wyrządziły w nim alianckie bombowce, naprawiono po wojnie i służy do dziś. Położony jest w bardzo malowniczej scenerii – wybrzeże rzeki jest porośnięte gęstą zielenią i kwitnącymi drzewami.
Z racji swojej historii most stał się znaną atrakcją turystyczną – dlatego też przyjeżdżają tu tłumy podróżnych. Na szczęście poza sezonem (w czerwcu), późnym popołudniem ludzi jest niewielu i można spokojnie zapoznać się z historią tego miejsca. Warto zwrócić uwagę na memoriał ustawiony przed mostem, przespacerować się na drugi brzeg rzeki, popatrzeć na horyzont i roztaczające się wokół piękne widoki.
CMENTARZE
Większość podróżnych odwiedza położony w centrum miasta Kanchanaburi War Cemetery (Don-Rak War Cemetery), którym opiekuje się Komisja Grobów Wojennych Wspólnoty Brytyjskiej. Pochowano tu 6982 jeńców wojennych, głównie australijskich, brytyjskich i holenderskich. Jednak nawet w ciągu dnia nie spotkacie tu takich tłumów, jak na moście – jest cicho i pusto.
My polecamy odwiedzenie położonego nieopodal starego cmentarza tajsko-chińskiego. Niestety brakuje tu angielskich tablic pamiątkowych i informacji, jak wielu budowniczych mostu na rzece Kwai zostało pochowanych w tym miejscu.
W odróżnieniu od zadbanego i minimalistycznego w swej formie cmentarza wojennego, tajsko-chiński cmentarz ma bardziej chaotyczny układ, bujniejszą roślinność i charakteryzuje się bardzo różnorodnymi nagrobkami: od tradycyjnych chińskich grobów, po typowo tajskie relikwiarze z małym chedi.
Grobowce chińskie, ukryte w cieniu kwitnących drzew i wbudowane w małe pagórki, wyglądają przepięknie.
Pozostałe chińskie groby rodzinne to wysokie monumenty, ozdobione tradycyjnymi motywami, jak ryba koi czy kwiaty:
Pewne zaskoczenie mogą budzić daty urodzin i śmierci podane na grobach. Wynika z nich, że żyjemy już w XXVI w.! Wszystko to dlatego, że tradycyjny buddyjski kalendarz różni się od naszego o 500 lat.
Co ciekawe, niektóre chińskie nagrobki mają napisy w języku tajskim.
Tuż obok chińskich grobowców znajdują się tradycyjne nagrobki Tajów. To małe, buddyjskie stupy: odróżniają się od siebie kolorami, wielkością i rodzajem zdobień.
Większość z nich pokryta jest resztkami przybrań, szczególnie pozostałościami po papierowych wstążkach. Najwyraźniej są nadal odwiedzane.
ŚWIĄTYNIA
Ukryta w lesie świątynia Wat Tham Phu Wa jest oddalona o ok. 20 km od centrum Kanchanaburi. Pomimo tego, że znajduje się nieco na uboczu, podobno odwiedzana jest przez wielu turystów. Na szczęście późnym popołudniem, tuż przed zamknięciem (o 17:00) jest tu cicho i pusto.
Świątynia słynie zarówno z odbywających się w niej medytacji, jak i ciekawej architektury. Sama budowla inspirowana jest tradycjami khmerskimi, a jej otoczenie kreowane jest na elegancki, wystylizowany park. Warto podjechać tu choć na chwilę i obejrzeć ten spory, wciąż rozbudowywany świątynny kompleks.
Najstarsza część świątyni liczy zaledwie 26 lat – to misternie zdobiona fasada przylegająca do skały (stąd Tajowie nazywają ją ‘cave-pagoda’). Koniecznie wejdźcie do środka! Wnętrze świątyni znajduje się w ogromnej jaskini, pełnej stalaktytów o najróżniejszych rozmiarach i kształtach.
Pomiędzy skalnymi półkami poukrywane są liczne posagi Buddy:
Po drodze z Kanchanaburi do świątyni Wat Tham Phu Wa warto zajrzeć do tajskiej jadłodajni – to typowo lokalne miejsce, bez angielskiego menu i popularnych wśród turystów dań. Różnego rodzaju zupy, potrawki i mięsa są na prawdę smaczne – choć niektóre smaki są prawdziwą niespodzianką!
HOTEL
W Kanchanaburi nie trudno o nocleg. Jednym z miejsc, w jakich warto się zatrzymać, jest VN Guesthouse – ten malowniczo położony hotelik znajduje się tuż nad rzeką Kwai.
Do wyboru są tu tańsze pokoje z wiatrakami, znajdujące się na lądzie (450 THB) i droższe pokoje tzw. raft, z klimatyzacją i balkonem z widokiem na rzekę (600 THB).
Pokoje raft znajdują się na unoszącej się na wodzie zabudowanej tratwie. Jest tu niesamowity klimat i piękne otoczenie.
W rzece nieraz można spotkać warany – w cichy dzień wylegują się też na słońcu na unoszących się na wodzie bambusach.
Hotel dysponuje restauracją wybudowana na wysokich palach – to dobre miejsce nie tylko na śniadanie, ale i owocowego shake’a lub lampkę wina późnym wieczorem – na wygodnych leżankach z widokiem na rozgwieżdżone niebo i rzekę.
W hotelu można umówić się na masaż – ponieważ masażystki tu dojeżdżają, masaż zawsze trwa minimum godzinę i odbywa się w pokoju gości.
RESTAURACJA
Na pyszny i niedrogi tajski lunch warto zajrzeć do knajpki On’s Thai Issan.
Właścicielka jest przemiła i własnoręcznie przygotowuje większość dań – trzeba przyznać, że jedzenie jest tu fantastyczne. Wszystkie potrawy są wegeteriańskie. My skusiliśmy się między innymi na Fried Vegetable with Cashew Nut, Massaman Curry oraz Banana’s Flower Salad (dania po 70 THB).
Polecamy też desery! To tu jedliśmy najpyszniejszy Black Sticky Rice with mango (70 THB). W bardzo przystępnych cenach są tu również napoje – lemon Shake i Mango Shake kosztują zaledwie 40 THB.
Ponadto On’s Thai Issan słynie z lekcji gotowania – podobno warto się skusić:
Wieczorem warto zajrzeć na nocny market, by skosztować różnorodnych lokalnych potraw:
Praktyczne wskazówki:
- Aby dotrzeć do Kanchanaburi i kilku innych miejsc w okolicach Bangkoku wynajęliśmy samochód : Toyota Fortuner, 7-dmio osobowe auto terenowe (dla 5 osób z bagażami było bardzo wygodne). Za 3 dni zapłaciliśmy 7650 THB (w cenie pełne ubezpieczenie). Wypożyczalnia Europcar, jako jedna z niewielu, oferowała picup samochodu z biura w Bangkoku, a zwrot na lotnisku DMK.
- VN Guesthouse znajdziecie pod adresem: 44 Rongheeb Oil road. 2, Muang, W tygodniu kołysanie wody jest prawie nieodczuwalne, jednak w weekend, gdy po rzece pływają motorówki, osoby z chorobą morska mogą mieć problem z przebywaniem w pokoju typu raft…