Indie albo się kocha, albo nienawidzi. Tu nie ma stanu pośredniego. Zbyt wiele emocji wywołują, zbyt mocno bulwersują, za bardzo zadziwiają. Nie można ‘nie mieć zdania’ o Indiach, jeśli spędziło się tam choćby kilka dni.
Głównym powodem tak skrajnych emocji, jakie ludzie wiążą z Indiami, jest bieda – szokująca i wszechobecna. Większość domów w miastach to zaniedbane i rozpadające się rudery. Na pierwszy rzut oka widać, w jak ciężkich warunkach ludzie tu mieszkają. Ale oni chociaż te domy mają.
Bo większość biedaków mieszka po prostu w slumsach. Całe rodziny gnieżdżą się tam po kilka pokoleń w jednopokojowych barakach. Mają w nim kuchnie, toaletę, prysznic (a raczej wiadro, które służy za prysznic) – a, że w upał wszystko szybko schnie, to też sypialnię. Ale ci, którzy mogą spać z jakimkolwiek dachem nad głową, nie należą do najbiedniejszych. Skrajną biedę widzieliśmy szczególnie w Old Delhi. Tam najbiedniejsi Indusi żyli po prostu na ulicy. Tam, gdzie akurat stanęli, był ich dom na najbliższe kilka godzin. Kładli się i zasypiali nawet na szerokich krawężnikach pomiędzy pasami jezdni. Czasami na skrawku gazety, kawałku kartonu – czasami na gołej ziemi. I co gorsza – było ich bardzo, bardzo wielu.
Tym większym kontrastem są rezydencje i miejsca przeznaczone dla bogatszej części społeczeństwa: wille i pałace wyższych kast czy gwiazd filmu i mediów, super drogie ekskluzywne sklepy i salony.
Najdziwniejsze było dla nas to, że często nie są to wydzielone rewiry czy dzielnice. W Mumbaju willa graniczy z rozpadającym się barakiem, a chevrolet jest zaparkowany przy rozlatującej się rikszy. Bogactwo i nędza stykają się ze sobą na każdym kroku. I dla wszystkich wydaje się to naturalne.
Do ubóstwa dochodzi kolejny czynnik, powodujący, że Indie cieszą się złą sławą – to brud. Indie są zaśmiecone i zanieczyszczone. Podobnie jak biedę, najbardziej widać to w dużych miastach. Oczywiście najdrastyczniejsze widoki są w slumsach. Na półtorametrowym skrawku celofanu, który służy wielu biedakom za dom, ludzie zdają się wykonywać wszystkie możliwe czynności fizjologiczne. I niespecjalnie zajmuje ich uprzątnięcie czegokolwiek. Jednak jeśli widzimy tak skrajną biedę, to okropny brud i bałagan naturalnie się w nią wpisuje. Jeśli ludzie nic nie mają, to nie mają też o co dbać. A może nie widzą w tym sensu. Może nikt ich nie nauczył. Niezależnie od tego, to nie brud w slumsach nas najbardziej szokował.
Nie potrafiliśmy wytłumaczyć sobie tego, że śmieci towarzyszyły nam w mieście dosłownie na każdym kroku. Czy to ulica, chodnik, dworzec, tory, bazar czy klatki schodowe – wszędzie leżały śmieci i resztki jedzenia. Zobaczcie co pływa w morzu arabskim przy głównej promenadzie spacerowej w Mumbaju:
Wielokrotnie widzieliśmy, jak Indusi rzucali sobie pod nogi zużyte chustki, przeczytane gazety, puste butelki, torebki po jedzeniu – ogólnie wszystko, czego już nie potrzebowali. Najbardziej szokowali nas Ci, którzy np. w oczekiwaniu na pociąg siedzieli opierając się plecami o śmietnik – a i tak śmieci wyrzucali przed siebie, na ziemię.
Trudno nam było to wszystko zaakceptować. Nawet jeśli zaśmiecenie Indii wynika z braku świadomości i biedy, wciąż przeraża. Jednak pomimo, że nędza, i pomimo, że brud – my pokochaliśmy Indie. Podróżowanie po Indiach, poznawanie Indusów i spotykanie się twarzą w twarz z tą ich trudną rzeczywistością uczy. Uczy dojrzałości, uczy zaradności – i uczy, że nie należy za szybko oceniać. A gdy zaczniemy już myśleć w tych kategoriach, to Indie odkrywają przed nami tysiące kolorów, smaków, przeżyć. Już niedługo tam wracamy! Bo Indie uzależniają. Czemu? O tym, co w Indiach wspaniałe, co ciekawe, co zaskakujące, możecie przeczytać w pozostałych wpisach.
24 lutego, 2015
I w każdej podróży trzeba mieć dużo hajsu 🙂 (a mało bagażu).
24 lutego, 2015
Miejsce w plecaku łatwo wypełnić, to fakt 🙂 ale mimo, że ceny dla turystów są wyższe, to ciężko zostawić tam majątek 😉
7 stycznia, 2015
Mnie też to wszystko SZOKOWAŁO, ale jak się jedzie do INDII to trzeba nabrać DUŻO DYSTANSU, i już.
8 stycznia, 2015
To prawda, dystans jest potrzebny… Szczególnie na początku podróży, bo z dnia na dzień bardziej oswajamy się z tamtejszymi realiami 🙂