Kathmandu (Katmandu) jest pełne jaskrawych kolorów i oszałamiających zapachów kadzideł. To gwarne i jednocześnie mistyczne miasto. Turystyczna mekka, ogromne centrum zakupowe i zarazem baza wypadowa dla himalaistów. To też setki buddyjskich i hinduistycznych świątyń – w tym największa buddyjska stupa w Azji. Stolica Nepalu położona jest w ogromnej dolinie, a mimo to znajduje się 1400m n. p. m. To wyjątkowe i bardzo ciekawe miasto.Będąc choć dwa dni w Kathmandu warto przeznaczyć czas na leniwe spacerowanie po mieście. Bardzo pomocny jest tu przewodnik Lonely Planet – znajdziecie tam opisaną trasę prowadzącą z Thamelu (start przy Thaiti Tole) aż do Durbar Sq. Trasa zajmuje około dwóch godzin i dostarcza wrażeń jak intensywny dzień zwiedzania!Kathmandu zaskakuje na każdym kroku. Po całym mieście rozsiane są stare budowle, a pomiędzy blokami ukryte świątynie:Między domami zupełnie niespodziewanie wyrastają drzewa owocowe, np. pomelo (ogromne cytrusy przypominające grapefruity):Spacer przez miasto wymaga przedzierania się przez wąskie uliczki, pełne kramów i małych sklepików. W niektórych dzielnicach sprzedawane są tylko materiały, w innych miedziane naczynia lub obuwie. Większość miasta ma charakter bazaru – na parterze są sklepy, na piętrach mieszkania. Handel kwitnie przez cały dzień.Towar eksponowany jest na najróżniejsze sposoby – ważne, żeby był widoczny już daleka:Ryż, orzechy, warzywa i suszone owoce prezentowane są w opasłych workach, piętrzących się w cieniu pod ścianami budynków:Uliczkami kłębi się tłum – tragarzy, sprzedawców, kupujących. Przeciskają się z dziećmi na plecach, niosąc ogromne pakunki na głowie, pieszo i na motocyklach, ciągnąc wózki lub rowery obładowane owocami.Wymijają ich warczące motocykle i kolorowe riksze. W odróżnieniu od Indii, nepalskie riksze wyglądają na typowo turystyczną atrakcję.A turystów w Kathmandu jest bez liku – w większości są to ludzie szukający przygód i niebojący się zmęczenia czy surowych warunków. Głównie backpakerzy z dredami i w trekingowych butach. Wraz z lokalnymi mieszkańcami powodują, że uliczki Katmandu są gwarne i zatłoczone, a jednocześnie radosne i bezpieczne. Sami Nepalczycy mają tak różnorodna urodę (od hinduskiej po mongolską), że czasem trudno zgadnąć, kto jest przyjezdnym turystą, a kto mieszkańcem.Każdy tu czymś handluje, prawie każdy własnoręcznie coś tworzy lub naprawia. Malutkie punkty usługowe powciskane są w stare zabudowania –wszystkie otwarte wprost na ulicę:Właściciele nie mają dużych wymagań jeśli chodzi o przestrzeń. Nepalczycy przyzwyczajeni są do ścisku i nawet w malutkim pomieszczeniu z powodzeniem prowadzą swój biznes. Na poniższym zdjęciu fryzjer opiera się plecami o ścianę salonu:Zdecydowanie warto zaglądać w boczne zaułki – tam odnajdziecie spokojniejsze, lokalne życie mieszkańców Kathmandu. Mężczyźni leniwie obserwują okolicę, kobiety bawią się z dziećmi, sprzątają, robią pranie.Finisz spaceru jest równie ciekawy – Durbar Square w Kathmandu to znajdujący się w centrum starego miasta plac okalający pałace królewskie (durbar oznacza ‘pałac’). Aż do 2001 roku odbywały się tu ceremonie, w których uczestniczył król Nepalu.Od 2008 roku Nepal jest republiką – doprowadziło do tego 10 lat walk o zniesienie trwającej ponad 200 lat monarchii. Mimo to, w wielu nepalskich miastach ostały się piękne skwery i place – do dziś organizuje się tu oficjalne uroczystości religijne.Durbar Sq w Kathmandu charakteryzują budowle o typowo newarskiej architekturze – malownicze świątynie, pałac królewski i posągi hinduistycznych bóstw. Najstarsze budynki powstały w III wieku naszej ery.Kilkupiętrowe świątynie nepalskie mają charakterystyczne spadziste dachy z pięknymi, ozdobnymi wspornikami:Placu strzeże Kala Bhairab (kala oznacza ‘czarny’) – najstraszniejsze wcielenie Shivy. Do dziś Nepalczycy składają przed posągiem krwawe ofiary ze zwierząt.Słynną atrakcją na Durbar Sg w Katmandu jest budynek Kumari Bahal – rezydencja żyjącej bogini o imieniu Kumari. Z zewnątrz podziwiać można niesamowite, misternie rzeźbione framugi okien i drzwi, bardzo charakterystyczne dla nepalskich budowli:Przez drewniane wrota budynku można wejść na wewnętrzny dziedziniec. Kilka razy dziennie bogini pokazuje się wiernym w swym oknie – nie wolno jednak robić jej zdjęć. Kim jest żywa bogini Kumari? To mała dziewczynka, wybierana z pośród wielu innych na boginię. Gdy podczas specjalnych prób i ceremonii dowiedzie swojej świętości, wraz z rodziną przeprowadza się do Kumari Bahal. Mieszka tam i opływa w luksusach do momentu 'oddania pierwszej krwi’ – może to być menstruacja lub poważniejsze zranienie. Wtedy powraca do życia śmiertelniczki, a państwo wypłaca jej dożywotnio emeryturę.Częścią znajdującego się na Durbar Sq kompleksu pałacowego Hanuman Dhoka jest muzeum poświęcone królowi i jego życiu (wśród eksponatów znajdziemy np. królewski worek bokserski i akwarium. Jest tu też sala nazwana „Królewskie dzieciństwo”).Durbar Square ulegał wielu zniszczeniom i wielokrotnie był odnawiany, m.in. po trzęsieniu ziemi w 1934. 25 kwietnia 2015 roku kolejne trzęsienie nawiedziło Nepal – zawaliło się wiele budynków, w tym część właśnie na pałacowym placu.
Praktyczne wskazówki:
- Wstęp na teren Durbar Sq jest płatny – jeden bilet ważny przez jeden dzień kosztuje 750Rs.
- Jeśli mieszkacie w okolicy i będziecie chcieli odwiedzić plac kilkukrotnie, warto udać się do biura turystycznego znajdującego się na terenie Durbar Sq – tam możecie kupić bilet długoterminowy, ważny tak długo jak Wasza wiza (potrzebny jest paszport i zdjęcie, a koszt biletu to również 750Rs)
- Jeśli będziecie chcieli na chwilę uciec od tłumu i kurzu uliczek w Kathmandu odszukajcie słynny ogród: Garden of Dreams. Znajduje się on niedaleko dzielnicy Thamel i jest idealny by odpocząć od zgiełku miasta. Jest zadbany i ładny, choć bardzo mały. Można tu zajrzeć z książką, żeby się zrelaksować, jednak nie traktujcie go jako obowiązkowego punktu do zwiedzenia. Wstęp kosztuje 200Rs od osoby.