Z przepięknych cejlońskich wzgórz i plantacji herbaty udaliśmy się na samo południe wyspy. Teraz czas na plażowanie, kąpiele, zwiedzanie nadbrzeżnych miasteczek.

_DSC0497

Jadąc zastanawialiśmy nad tym, w jakiej kondycji odnajdziemy infrastrukturę południowego wybrzeża. W 2004 roku trzęsienie ziemi wywołało falę tsunami, która uderzyła w południowe brzegi Sri Lanki i spowodowała tu ogromne szkody. Zniszczeniu uległo niemal całe wybrzeże, zginęło około 40 000 osób. Ale, jak się przekonaliśmy, gros hoteli i kurortów zostało odrestaurowanych, nadmorskie promenady odnowione, miasteczka odbudowane. I chociaż  minęło już 10 lat, to na wybrzeżu wciąż widnieją tablice ostrzegawcze i upamiętniające tę tragedię. W Matarze jest niewielka buddyjska świątynia, wybudowana specjalnie ku pamięci ofiar tsunami. Warto ją odwiedzić.

_DSC0505 Matara_DSC0511 Matara_DSC0514 Matara_DSC0519 Matara a

Z Matary niedaleko jest do drugiego popularnego miasta nad oceanem: Galle. To dawny ważny ośrodek  kolonialny, pełen kolorów, zapachów przypraw i antyków. Najbardziej znany w Galle jest fort, zbudowany przez Holendrów w 1663r. Czemu warto tam pojechać? Przede wszystkim dla przepięknych widoków rozciągających się z murów fortu:

_DSC0660 Galle a_DSC0658 Galle_DSC0656 Galle

Fort jest ogromny – to 36 hektarów zabudowań starego miasta. Są tu domy, kościoły, meczety, świątynie…  Można zgubić się spacerując wśród licznych wąskich alejek, podziwiając holenderskie budowle i kościoły z XVII wieku, oraz liczne sklepy z pamiątkami i antykami.

_DSC0667 Galle_DSC0664 Galle

A na okolicznych drzewach, jak zwykle – małpy!

_DSC0655 Galle a

Galle to miejsce na krótką wycieczkę (najlepiej skuterem), na kilka godzin, bez nocowania. Miasto to jest też jedynym miejscem na Sri Lance, w którym na ulicach kręci się naprawdę wielu drobnych sprzedawców, nachalnie usiłujących sprzedać swoje wyroby (figurki, bransoletki) czy usługi (np. przewodnika). Po kilku godzinnym spacerze po forcie i okolicach można pojechać do oddalonego o około 30minut miasta – Telwatta. Tym razem celem nie będzie samo miasto, a to co można zobaczyć opodal…

Otóż pod miastem znajduje się plaża, na której wylęgają się żółwie morskie. W księżycowe noce wychodzą na brzeg i składają w piasku liczna jaja. Nieuważni ludzie zdeptują je podczas spacerów, czasami specjalnie wygrzebują i niszczą. Są też drapieżniki, które chętnie się żywią tymi maleńkimi jajami. Dlatego organizacje Animals Protect zbierają jaja i trzymają w bezpiecznych warunkach, aż małe żółwiki się wyklują. Po trzech dniach wypuszczają je na wolność – żółwie zbyt długo trzymane w basenach nie nauczyłyby się same zdobywać pożywienia. W okolicy plaży znajduje się jedna z placówek takich organizacji – Turtle Farm & Hatchery. Można tu obejrzeć egzotyczne gatunki żółwi i zobaczyć, jak ta pomoc małym żółwikom wygląda w praktyce.

_DSC0682 Bentotta._DSC0681 Bentotta.

Są tu też dorosłe żółwie, ślepe lub ranne (np. ogromna żółwica bez płetwy), które na wolności nie potrafiłyby przeżyć. Obserwowanie ich z bliska robi ogromne wrażenie… Skorupa tego samca miała wzdłuż około 60 cm:

_DSC0685 Bentotta.

Południowe wybrzeże Sri Lanki charakteryzuje się klimatem podzwrotnikowym, a więc jest gorąco i wilgotnie. Najwięcej opadów jest w miesiącach kwiecień/maj oraz październik/listopad. My spędzaliśmy tu majówkę, więc momentami bardzo się chmurzyło – na szczęście deszcz przychodził tylko na chwilę. Po burzliwym monsunie znów wychodziło upalne słońce i mogliśmy odwiedzać kolejne piękne zakątki wyspy. O plażach w południowej części Sri Lanki przeczytacie tutaj:

Plaże Sri Lanki