Ubud nazywane jest turystyczną perełką Bali. Rozsławione przez film ‘Jedz, módl się, kochaj’ przyciąga podróżników z całego świata. Część z nich zakochuje się w mieście po uszy. Niektórzy jednak żałują, że dali się skusić na wyjazd. A my? My już tęsknimy za Ubud!
Książka ‘Eat, pray, love’, a następnie jej ekranizacja z Julią Roberts w roli głównej, rozsławiły Ubud na całym świecie. Wraz z popularnością do miasta przybyło zatrzęsienie turystów – i komercja. Czy zmieniło to spokojną atmosferę lokalnych uliczek, zniszczyło miejscową kulturę lub skomercjalizowało wszystkich mieszkańców? Mamy wrażenie, że – na szczęście – nie. Ubud nadal przepełnione jest balijskim klimatem. Mimo wielu turystów i sklepów z pamiątkami, łatwo znaleźć tu lokalne smaczki. I to w tym mieście szczególnie objawia się wszechobecny na Bali hinduizm. Architektura Ubud, tak odmienna od innych wysp, sprawia, że można się nim na prawdę zauroczyć.Przechadzając się bocznymi uliczkami miasta można odnieść wrażenie, że świątynie dosłownie przenikają się z domami, homestay’ami i sklepami. To zasługa lokalnych domostw, wciąż budowanych zgodnie z balijskimi obyczajami.Każde z nich opasane jest zdobionym murem, którego strzegą rzeźby dobrych duchów i bóstw.Większość budowli jest otoczona świętymi posągami. Wielokrotnie można się tu natknąć na hinduistycznego boga – Ganesha.Okna, bramy i dachy są także bogato zdobione – pokrywają je rzeźbienia, floralne ornamenty i mozaiki.O miejscowej religii co i rusz przypominają porozkładane dosłownie wszędzie talerzyki ofiarne:Przydrożne latarnie, a nawet samochody, są również tradycyjnie przyozdobione:Turystyczne restauracje i kawiarnie również trzymają się tradycyjnego wystroju. Rzeźbione murki, płotki i daszki, posążki i ozdoby, wszystko to jest tak przemyślane i dopasowane, że aż sprawia wrażenie nieprawdziwego, urządzonego specjalnie dla gości. Na pewno po części tak jest, jednak wszystko jest spójne z balijską atmosferą – to właśnie Ubud!Aby ‘poczuć Azję’ wystarczy przyjrzeć się mieszkańcom miasta – na co dzień wykonują swoją pracę tak, jak robili to lata temu. I jak to w Azji – paliwo do skuterów sprzedają w butelkach i na ulicy:To prawda, że miedzy innymi tradycyjne nakrycia głowy farmerów stały się teraz głównym towarem sprzedawanym turystom. Tak samo jak wszechobecne tu kokosy. Nie zmienia to jednak faktu, że Balijczycy nadal korzystają z nich tak, jak kiedyś, np. na łupinach kokosów rozgrzewają grille.Wato zwiedzić boczne uliczki Ubud – są one znacznie ciekawsze od głównych dwóch ulic, wzdłuż których spaceruje większość turystów. To tu najłatwiej poznać mieszkańców lub kupić uliczne jedzenie.Mimo wielu restauracji, mieszkańcy nadal sprzedają posiłki w obwoźnych kuchniach –szaszłyki satay sprzedawane na ulicy smakują doskonale!W mieście są liczne targowiska i bazary. Znajdziecie tam zarówno lokalne wyroby z drewna, jak i świeże owoce, warzywa i mnóstwo przypraw.Szczególnie tani (w porównaniu do cen w Polsce) jest szafran i olej kokosowy – sprzedawany często w butelkach po wodzie.Przy głównej ulicy jest też mnóstwo sklepików z pamiątkami – możecie kupić tu tradycyjne, balijskie instrumenty, maski czy biżuterię.Jeśli zechcecie odpocząć od miasta, to w okolicy Ubud znajduje się wiele miejsc z pięknymi widokami. Odwiedzając Ubud pamiętajcie o spacerze tutejszą ścieżką zdrowia. To doga prowadząca przez tarasy ryżowe, położne koło miasta. Mapkę z trasą dostaniecie w większości punktów turystycznych. Pytajcie o Kajeng Rice Fields Walk.Początek trasy stanowi znana Signature Street (Kajeng Road) – to lokalna wersja hollywoodzkiej Star Avenue. Droga wyłożona jest cementowymi płytami, na których są odciśnięte rozmaite podpisy, nazwy galerii i dzieł sztuki oraz nazwiska osób, które ufundowały remont drogi lub okoliczne budynki.Wbrew naszym obawom, pod koniec sezonu turyści nie oblegają już tak tej trasy. Droga jest prosta, a spacer lekki i przyjemny:Cała wycieczka trwa około dwóch godzin. Jeśli wyruszycie wcześnie rano, widoki będziecie mieć praktycznie na wyłączność.Jeśli tarasy ryżowe Wam się spodobają, wybierzcie się na jeszcze jedną wyprawę – tym razem już skuterem lub samochodem. Niespełna 10 km od Ubud znajdują się piękne Tegalalang:
Tegalalang – tarasy ryżowe na Bali
Bujna roślinność nie tylko otacza Ubud ze wszystkich stron, ale i wypełnia każdą wolną przestrzeń w samym miasteczku:Ubud jest też jedynym miasteczkiem w Indonezji, w którym spotkaliśmy się z taką ilością ‘eko wszystkiego’ – restauracje z eko-jedzeniem (np. Bali Buddha), eko-owoce (superfruits), eko-lody z kokosa, , eko-sklepiki ze zdrową żywnością…i nawet eko-shoty bazujące na trawie pszenicznej:Dwa miejsca, w których można zdrowo i pysznie zjeść, należy odwiedzić obowiązkowo:
Juice Ja Cafe – serwują tu pyszne jedzenie i desery. Wstąpcie tu, jeśli macie ochotę uciec od upału i napić się dobrej kawy (przyrządzanej po europejsku) lub pysznych koktajli ze świeżych, egzotycznych owoców. Tu też możecie skosztować organic fresh wheatgrass shot. Knajpka jest tuż obok wejścia do Monkey Forest.
The Coconut Shop – Coconut icecream podawane z miąższem kokosa (nazywany coconut jelly i faktycznie wygląda jak galaretka) oraz pieczonymi wiórkami kokosa. Pycha!! Drogie – 25 000 IDR za gałkę.
Praktyczne wskazówki:
- Do Ubud dotarliśmy taksówką wynajętą prze nasz homestay– zapłaciliśmy 300 000 IDR (ok 85zł) za przejazd w środku nocy z lotniska w Denpasar.
- Miasteczko można potraktować jako miejsce wypadowe do okolicznych świątyń, wodospadów na północy Bali, czy na tarasy ryżowe. O tym, co możecie ciekawego obejrzeć na Bali, przeczytacie w pozostałych naszych wpisach.
- Jeśli lubicie wieczorne atrakcje turystyczne, to zajrzyjcie do Ubud Palace. Co wieczór odbywają się tu charakterystyczne dla Bali przedstawienie Kecak – to taniec, śpiew, muzyka i ciekawe stroje.
- Przy głównej ulicy w mieście sporo restauracji – część jest droga jak na azjatyckie warunki, wystarcz jednak pójść trochę dalej od Ubud Palace by znaleźć fajne miejsca z pysznym jedzeniem w bardzo przystępnej cenie
- Jeżeli planujecie zakupy w Indonezji – zróbcie je w Ubud lub jego okolicach. Na Bali najłatwiej o ciekawe pamiątki, dobre przyprawy (tani szafran, goździki czy chili). W Jackarcie lub na innych wyspach wybór jest znacznie mniejszy!
- Warto znaleźć tu hostel na uboczu. Polecamy Ojek’s Homestay (Jl. Raya Ubud Gg. Soka No. 4 Br. Taman Kelod, 80571 Ubud). To mały hostel położony w bocznej uliczce blisko centrum Ubud. Można wytargować tu niezłą cenę za pokój z łazienką (my zapłaciliśmy 150 000 IDR/noc). Obsługa bardzo miła, a śniadania całkiem smaczne (polecamy omlet, lub wszechobecny w hotelach w Indonezji: banana panceke).